Robert Marzewski
www.robertmarzewski.pl
Astrologia jest dziedziną na tyle intrygującą, że interesują się nią nie tylko osoby parające się nią na co dzień, czy to z powodu traktowania jej jako wykonywanej profesji, czy dlatego, że jest to ich pasja, ale też i takie osoby, uwaga których skupia się raczej na innych obszarach poznawczych. Dostrzegają one wartość astrologii czasem również z racji swoich częstokroć zasadniczo całkiem nieastrologicznych zainteresowań, ale także i z tego przede wszystkim powodu, że mają otwarte umysły. Takie nastawienie pozwala na dostrzeżenie tego, co wykracza poza ograniczenia umysłowości osób, które astrologię krytykują głównie dlatego, że nic o niej nie wiedzą, ale sądzą przy tym, że są na tyle kwalifikowane, by wypowiadać się na jej temat. Zasada ta dotyczy na równi osób, które trudno podejrzewać o poważniejsze intelektualne ambicje, jak i takich, które ambicje takie jak najbardziej mają i w wybranych dziedzinach je realizują. By jednak w jakikolwiek sensowny sposób na temat astrologii się wypowiadać, należy o niej cokolwiek wiedzieć. Niekoniecznie jednak musi to oznaczać umiejętność wyliczania i interpretowania horoskopów. Astrologia to coś znacznie bardziej szerszego. Zasadza się ona na zrozumieniu, że żyjemy w świecie wzajemnie powiązanych procesów i nic ani nikt nie jest bytem zupełnie samodzielnym, funkcjonującym w oderwaniu od pozostałych. Reguła ta przekłada się także na powiązania zjawisk na Ziemi z Kosmosem, w szczególności z Układem Słonecznym.
W tekście poniższym przedstawiony został stenogram ze spotkania (część 1 z 3), jakie miało miejsce 1975 roku w redakcji „Miesięcznika Literackiego”. Uczestniczyły w nim osoby reprezentujące zarówno środowisko astrologiczne (Leszek Szuman, Zygmunt Koehler, dr Anna Jędrychowska), jak i osoby z astrologią na co dzień niezwiązane, ale mające przy tym zrozumienie jej naczelnych zasad, jak też i obszerną znajomość tematu, częstokroć przy tym z perspektywy własnych zainteresowań i specjalności:
– prof. Julian Aleksandrowicz – lekarz internista, profesor nauk medycznych, filozof medycyny
– prof. Stanisław Gorgolewski – fizyk, astronom specjalizujący się w radioastronomii
– prof. Kazimierz Michałowski – archeolog, egiptolog, członek Polskiej Akademii Nauk
– red. Wanda Konarzewska – dziennikarka, laureatka wielu nagród
– red. Włodzimierz Sokorski – dziennikarz, generał, pisarz, polityk
– red. Aleksander J. Wieczorkowski – dziennikarz, pisarz, wykładowca akademicki
– red. Jan Wołosiuk – dziennikarz.
(zachowano pisownię oryginalną)
Część 2. – https://www.astrolab.org.pl/blog/astrologia-i-nauka-w-redakcji-miesiecznika-literackiego-czesc-2-3/
Część 3. – https://www.astrolab.org.pl/blog/astrologia-i-nauka-w-redakcji-miesiecznika-literackiego-czesc-3-3/
W. SOKORSKI: – Miło mi powitać państwa w imieniu redakcji „Miesięcznika Literackiego”. Od dłuższego czasu prowadzimy na łamach naszego pisma dyskusje, które dotyczą nie tylko zagadnień z dziedziny literatury i sztuki, lecz także problemów społecznych i naukowych. Była między innymi rozmowa poświęcona sprawom Traktatu rzymskiego, ochronie zdrowia i odkryciom medycznym. Chcielibyśmy się dzisiaj zastanowić nad dziedziną, która ma długą tradycję – nad astrologią. W swoim czasie, zwłaszcza w starożytności, stanowiła ona odrębną gałąź wiedzy. Dzisiaj, w związku z chociażby badaniami kosmicznymi, wraca ona coraz częściej na łamy pism naukowych, nie mówiąc o archeologicznych odkryciach rzucających nowe światło, chociażby w pracy Wspomnienia z przyszłości, na wszystko to, co zwykło się obejmować pojęciem astrologii i kontaktami ludzkości z kosmosem. Wydarzenia te powodują coraz większe zainteresowanie problemami paraastrologicznymi, które jak dawniej stają się przedmiotem badań naukowych. W Bratysławie wychodzi czasopismo będące jakby wspólnym organem dla tego rodzaju badań w krajach socjalistycznych. Chcielibyśmy się dzisiaj zastanowić, jak te sprawy wyglądają u nas w Polsce i co mamy w tej sprawie do powiedzenia. Proponuję, żeby kol. Wołosiuk zagaił naszą dyskusję, a następnie przystąpimy do wymiany zdań. Może jeszcze kilka słów w sprawie składu zaproszonych. Staraliśmy się zaprezentować maksymalnie szeroki wachlarz zainteresowań, między innymi zaprosiliśmy prof. Kazimierza Michałowskiego, żeby nam powiedział o astrologii w czasach starożytnych i o najważniejszych odkryciach archeologicznych dotyczących tej tak interesującej dziedziny.
J. WOŁOSIUK: – Na co dzień astrologia utożsamiana jest w wróżbą. Cotygodniowe gazetowe horoskopy dla poszczególnych znaków zodiaku mówią na przykład, że dla urodzonych pod tym a tym znakiem poniedziałek i piątek to dnie nieszczęśliwe, więc nie powinno się wtedy rozpoczynać żadnych akcji, natomiast czwartek jest dniem szczęśliwym i w tym dniu należy działać. To jest klasyczna wróżba. Wydaje mi się, że astrologia, o której będziemy mówić, odwołuje się do zjawisk przyrody, w najszerszym jej rozumieniu. My, ludzie, jesteśmy częścią przyrody, częścią układu makroprzyrodniczego. W układzie tym poszczególne elementy oddziałują zapewne na siebie. Ziemia oddziałuje na planety i odwrotnie, planety oddziałują na Ziemię.
Od dawna wiemy, że przypływy morskie są wynikiem przyciągania Księżyca i Słońca. Jeśli chodzi o ludzi, to szczególnie kobiety odczuwają wpływ Księżyca na swój organizm. Wpływ Księżyca na poród kwitowano dotąd uśmiechem, a wpływ taki istnieje. Badania w szpitalach nowojorskich, którymi objęto 500 tys. porodów, wykazały, że ich liczba wyraźnie wzrasta tuż przed i tuż po niej.
Amerykański biolog Lyall Watson między innymi twierdzi, że skoro Księżyc wpływa na ziemskie pole magnetyczne, to jego najsłabsze nawet bodźce mogą wpływać na każdy żywy organizm. W XVII w. lekarze operowali chorych tylko wtedy, gdy Księżyc zbliżał się do nowiu. Niedawno stwierdzono, na podstawie badań tysiąca pacjentów wnoszonych na stoły operacyjne z powodu krwotoków, że 82 proc. krwotoków nastąpiło w okresie poprzedzającym pełnię Księżyca, osiągając szczyt w czasie pełni.
Dyrektorzy amerykańskich zakładów psychiatrycznych obawiają się pełni, a niektórzy z nich zabraniają tej nocy wychodzić swoim pracownikom. Amerykański Instytut Klimatologii Medycznej podał, że wypadki piromanii, kleptomanii, alkoholizmu prowadzącego do zabójstwa, kraksy samochodowe spowodowane nieodpowiedzialną brawurą zdarzały się najczęściej właśnie podczas pełni Księżyca. Mamy więc w naszych ciałach różne mechanizmy zegarowe, a jeden z nich, jak wszystko wskazuje, posłuszny jest promieniom Księżyca.
Istnieją też dowody, że Słońce wywiera bezpośredni wpływ na skład chemiczny naszego organizmu, a w efekcie i na nasze zachowanie. Istnieje na przykład związek między zawałem a wzmożoną aktywnością promieni słonecznych. Po erupcjach słonecznych wzrasta wielokrotnie liczba wypadków samochodowych, w dniu ich wybuchu szpitale psychiatryczne notują zwiększoną liczbę pacjentów. Wynika z tego, że człowiek jest bardzo czułym mechanizmem, że człowiek i całe życie na Ziemi podlegają wpływowi wydarzeń zachodzących na niebie.
Nasze radio podaje każdego tygodnia prognozę biometeorologiczną o układach ciśnień atmosferycznych, zwraca uwagę na ich wpływ na reakcje ludzkie. Układy te powodują konkretne stany psychiczne, na przykład roztargnienie, apatię, rozdrażnienie i inne. Stany te mają wpływ na nasze zachowanie, a więc mogą powodować napięcia w stosunkach z bliźnimi, mogą również być powodem wypadków, np. gdy dotyczy to obsługującego maszynę.
W myśl teorii astrologicznych układ planet i gwiazd w momencie narodzin determinuje ciało, umysł i drogę życiową człowieka. Trudno dać wiarę, że noworodek urodzony pod znakiem Panny osiągnie wielką sławę, jeśli rozsądnie i zręcznie wykorzysta swoją inteligencję. Tym niemniej wypada się zgodzić, że tradycja astrologiczna jest nie tylko zbiorem przesądów. Źródła astrologii giną w mroku mitów – dziedzinie, w której nie sposób poddać ścisłym badaniom. Ale szczegółowe badania przepowiedni astrologów dowiodły, że astrolog może odczytać z nieba sporo informacji. Amerykański psycholog Clark wręczył 20 astrologom i 20 psychologom 10 horoskopów wraz z listą 10 zawodów, jakie wykonywali „właściciele horoskopów”. Psychologowie odpowiadali na chybił trafił, natomiast astrologowie ustalili związki między horoskopami a zawodami, myląc się tylko w jednym przypadku. Może więc warto wymienić spostrzeżenia na temat wpływów astralnych na naszą Ziemię.
L. SZUMAN: – Astrologia to wiedza bardzo stara. W jej tajniki wprowadzano tylko kapłanów. Dała ona początek astronomii. Obecnie na Zachodzie zajmuje się astrologią wiele osób mających tytuły naukowe. Ma ona również uznanie co najmniej połowy mieszkańców naszego globu.
Ośrodkiem astrologicznych badań naukowych na kraje socjalistyczne jest Bratysława, w Czechosłowacji. Do wydawanego tam miesięcznika pisują astrologowie radzieccy, czechosłowaccy, węgierscy, bułgarscy i jugosłowiańscy. W Polsce nowe prace z tej dziedziny są niestety nieznane. Czasem spotyka się w antykwariatach jakieś bezwartościowe kalendarze lub podręczniki sprzed pół wieku i na tym koniec.
The New International Encyklopedia, wydana w USA, mówi o astrologii tak: … Astrologia nie rości sobie prawa do absolutnie ścisłego przepowiadania przyszłych wydarzeń, podejmuje się jedynie podać kierunek, jaki dane sprawy mogą przyjąć. Przepowiednie astrologów poważniejszych nie polegają na przypadkowych zgadywankach, lecz są oparte na przesłankach naukowych, wynikających z obserwacji zjawisk zgodnych z interpretacją astrologicznych prawideł.
Astrologia twierdzi, że istnieje ścisły związek ciał niebieskich naszego układu słonecznego (Słońca, Księżyca, planet) z życiem na Ziemi, jego przejawami i rytmem. Geocentryczny punkt odniesienia się astrologii do układu słonecznego ułatwia obliczenia, ale dla nauki nie ma znaczenia.
Na przykład: człowiek w ciągu doby ma największą temperaturę ciała pod wieczór, kiedy słońce jest na zachodzie. Najwięcej ludzi umiera nad ranem, kiedy zawartość aminokwasów w organizmie osiąga najniższy poziom i kiedy równocześnie spada sprawność serca i naczyń krwionośnych. Ów rytm biologiczny, jakiemu podlegamy, jest znany nie tylko lekarzom.
Lecz wpływy te dotyczą nie tylko ludzi. Jętki, których larwy żyją na dnie strumieni, odprawiają lot weselny raz na cztery lata podczas pełni Księżyca. Opisuje to szczegółowo przyrodnik Bolsche.
Bodaj że najciekawszy jest wielokrotnie opisywany szczegół z życia pierścienicy palolo, żyjącej w wodach Pacyfiku. Jej tylny odcinek ciała, zawierający narządy płciowe, oddziela się od niej i wypływa na powierzchnię morza tylko nad ranem, kiedy Słońce znajduje się w znaku Skorpiona 45 stopni nad horyzontem, Księżyc w znaku Lwa 45 stopni nad horyzontem i obie planety tworzą między sobą (w stosunku do Ziemi) kąt 90 stopni.
W ciekawej książce pt. Kosmiczne pola energetyczne i wpływy astralne angielski profesor fizyki Tomaschek pisze, iż ustalono bezsporny związek między położeniem planety Uran oddalonej od Ziemi o 2724 miliony kilometrów a wielkimi wybuchami wulkanów.
Chyba mało który z naszych lekarzy wie, że przy niektórych aspektach próba Takata przebiega nieprawidłowo. O seryjnych przypadkach zawałów czy krwotoków (złamania powoduje raczej ślizgawica) wie każdy lekarz pogotowia. Pisał o tym ciekawie szwajcarski profesor fizjolog – Emil Abdershalden.
Takich niezaprzeczalnych przykładów przyroda dostarcza mnóstwo. Istnieje na ten temat obszerna i ciekawa literatura w językach obcych. Przyczyny tych powiązań nie są jeszcze znane. Wiemy tylko z doświadczenia, że tak jest.
Astrologia znajduje się jeszcze na poziomie przednaukowym. Gdzieniegdzie jednak spotykamy się od jakiegoś czasu z dążeniami do usunięcia z niej starych naleciałości ezoterycznych, czyniących z astrologii jakąś nieprzebytą dżunglę dla zdrowego rozsądku i trzeźwych poglądów naukowych. Podstawą tego nowoczesnego stosunku jest sucha statystyka. Postęp ten zawdzięczamy kilku lekarzom, matematykom i fizykom, którzy wyszli z założenia, że jest niemożliwe, aby ludzkość od wielu tysięcy lat upierała się przy nonsensach.
Głównymi postępowymi działaczami w tej dziedzinie byli: szwajcarski matematyk K.E. Krafft, niemieccy lekarze psychiatrzy – Pl. v. Klöckler, G. Lomer i Fr. Schwab. Dalej Francuz Choisnard, Anglik dr med. Charles E.O. Carter, psychiatra szwajcarski prof. C.G. Jung i liczni inni. Należy tu także wymienić najlepszego astrologa polskiego dra med. Alfreda Kalacińskiego, zmarłego w Poznaniu w 1943 r. Prace wspomnianych badaczy obejmują obliczenia statystyczno-porównawcze rzędu dziesiątków tysięcy horoskopów.
Co mówią powagi lekarskie na Zachodzie o astrologii? Oto fragmenty wypowiedzi prof. C.G. Junga, psychiatry o sławie światowej.
W astrologii mieści się cała wiedza psychologiczna starożytności. Jest to fakt udokumentowany licznymi statystykami. To zbliża astrologię do poglądów filozoficznych. Możliwość odtwarzania ludzkiego charakteru z daty urodzenia udowadnia wartość astrologii… Astrologia nowoczesna coraz bardziej zbliża się do psychologii, natarczywie stukając do bram uniwersytetów… Kiedy mam pacjenta, którego nie mogę rozgryźć, rysuję jego horoskop i wówczas mam go jak na dłoni, całkowicie rozszyfrowanego… (Patrz Löhlein- Astrologie, 1968).
W książce Seelenprobleme der Gegenwart – Problemy psychiczne czasów dzisiejszych (wyd. Rauscher – Zurych) napisał prof. C.G. Jung: Psychika ludzka stara się podzielić ludzi na typy, aby w ten sposób jakoś uporządkować chaos istniejący w tej dziedzinie. Można powiedzieć, że dążenia te sięgają czasów niepamiętnych. Najstarsze próby, dające się udokumentować, to astrologia pochodząca ze Wschodu… Fizjologiczna typologia starożytności dzieli typy ludzkie na zasadnicze cztery temperamenty humoralne, są one w ścisłej styczności z jeszcze starszymi poglądami kosmologicznymi. To, co dawniej miało odbicie z znakach zodiaku (nie mylić z gwiazdozbiorami!), wyrażali dawni lekarze w określeniach fizjologicznych: flegmatyczny, sangwiniczny, choleryczny i melancholiczny. Jak wiadomo, podział ten obowiązywał przez co najmniej 1700 lat. Zaś co dotyczy typologii astrologicznej, to – o dziwo – obowiązuje ona nadal i dochodzi do rozkwitu.
Astrologia to nowy dział psychoterapii… – mówi niemiecki lekarz psychiatra dr med. G. Lomer. Moje 50-letnie doświadczenie upoważnia mnie do tej niezwykłej wypowiedzi. W tym czasie byłem lekarzem chorób nerwowych i psychiatrą w Berlinie i w innych miastach. Jako młody lekarz byłem do astrologii uprzedzony, jak większość moich kolegów. W roku 1916 zastanowiły mnie trafne prognozy pewnego astrologa. Od tego czasu studiowałem tę dziedzinę wnikliwie, stwierdzając, że była ona oczerniana i zniesławiana przez ignorantów. Doszedłem do wniosków wręcz wstrząsających: stare nauki i prawidła mają w zasadzie słuszność. Nawet taki podział na 12 typów ludzkich jest bez porównania ściślejszy i trafniejszy niż podział psychologiczny, stosowany przez Kretschmera, Junga i innych.
Umiejętność obliczania astrogramów i ich interpretacji daje lekarzowi duże korzyści w stawianiu diagnoz, pozwala chirurgowi unikać dni, kiedy pacjentowi grożą na przykład krwawienia.
Szczególnie zaś psychoterapia powinna korzystać z astrologii, która wypełni braki tej wiedzy. Będąc przez długie lata lekarzem-hipnotyzerem , byłem raczej doradcą w dziedzinie astrologicznej. Wszak liczni neurotycy to właśnie ludzie chorujący na swój los. Ciężkie warunki ostatnich czasów tworzą coraz to większe zastępy psychicznych inwalidów. Dla takich chorych jest jak stworzona psychoterapia oparta na astrologii. Lecz aby sprostać wymaganiom, nie wystarcza wziąć udział w kursach lub trochę poczytać. Potrzeba na to dłuższego przygotowania. Żaden neurolog, psychiatra lub internista nie powinien w przyszłości lekceważyć astrologii. Przyznaję, że na drodze do szybkiego i dokładnego opanowania astrologicznego materiału stoi przeszkoda: brak odpowiednich podręczników, szczególnie uwzględniających astrologię na usługach medycyny.
Możliwości astrologii nie są dziś jeszcze tak rozległe, jak to sobie wyobrażają liczni jej bezkrytyczni wyznawcy. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że w stosunku do wydarzeń losowych u człowieka można przewidywać dość trafnie to, co jest uwarunkowane psychicznie. Są więc między innymi obliczalne niektóre wypadki indywidualne, spowodowane podnieceniem, beztroską, roztargnieniem lub brawurą. Są to często przyczyny wypadków komunikacyjnych i sportowych. Tu należy sobie uprzytomnić, że człowiekowi właściwie grozi śmierć na każdym kroku, na ulicy, na budowie, przy maszynach itp. Lecz instynkt, podświadomość prowadzą nas jak pilot automatyczny i pomagają nam unikać niebezpieczeństw. Te odruchy czasem zawodzą podczas występujących okresowo aspektów dysharmonijnych planet. Wówczas zdarza się często katastrofa. Jest to interesujący szczegół dla sportowców, lotników i wielu innych osób. Znając ich czas urodzenia, można by ich nieraz zawczasu ostrzec.
W dziedzinie medycyny „wpływy” astrologiczne są w licznych przypadkach widoczne bardzo wyraźnie. Astrologia pozwala lekarzowi w licznych chorobach postawić prognozę pomyślną lub niepomyślną, może wskazać datę kryzysu w chorobie, a nawet powiedzieć, kiedy należy mieć chorego szczególnie na oku, bo może mu grozić exitus.
Pozornie niewytłumaczalny wydają się być trafne przepowiednie niektórych politycznych morderstw i zamachów. Tymczasem nie jest to znów takie trudne do obliczenia. W licznych przypadkach tego rodzaju ofiara zachowuje się w pewnym sensie prowokująco w stosunku do morderców lub ich mocodawców. Lekceważy sobie niebezpieczeństwo, co jest wyraźnie widoczne w horoskopie.
A oto kilka bardziej znanych przypadków z ostatnich czasów trafnie przepowiedzianych przez astrologów:
Zabójstwo niemieckiego ministra Erzbergera przepowiedział Brandler-Pracht rok wcześniej, w roku 1920.
Socjalistę Eisnera zastrzelono w roku 1919. Astrologowie ostrzegali go uprzednio kilkakrotnie przed grążącym mu zamachem.
O gwałtownym zakończeniu życia Mussoliniego pisała pani Ebertin już w roku 1925.
Zamach na Hitlera pod koniec 1939 r. przepowiedzieli astrologowie już pół roku wcześniej.
O grożącym morderstwie prezydenta Kennedy’ego pisano już w marcu 1963 r.
Także przepowiedziano śmierć Nehru, ustąpienie niektórych polityków itd.
Podobnych przykładów można by wymieniać setki.
Zagadnienia innych przepowiedni można by w zasadzie ująć następująco: – Jeżeli – powiedzmy – samochód potrąci na jezdni nieostrożnego przechodnia, to wypadek taki będzie uchwytny w astrogramie poszkodowanego. Jeżeli natomiast nieostrożny kierowca wjedzie na chodnik i zabije kogoś patrzącego w okno wystawowe, to takie zdarzenie przede wszystkim widoczne będzie w horoskopie kierowcy, jako brawura i ryzykanctwo. Data śmierci jest astrologicznie nieuchwytna, aczkolwiek przypuszczalna w około 15 proc. przypadków. W podobny sposób nowoczesna astrologia usiłuje także wyjaśnić inne wydarzenia losowe, jak na przykład powodzenie i niepowodzenie, twierdząc, że stany te wynikają z naszego ustosunkowania się do otoczenia i do sytuacji życiowych, zaś stosunek naszego otoczenia do nas jest tylko reakcją na nasze właściwe lub niewłaściwe zachowanie się. Jeżeli więc aktualne konstelacje planet będą w sensie interpretacji astrologicznej „korzystne”, astrologia radzi starannie wykorzystać wszelkie szanse i możliwości, gdyż z uwagi na „pomyślne” aspekty intuicyjnie będziemy podchodzili we właściwy sposób do interesujących nas zagadnień. Jeżeli natomiast aspekty są „niepomyślne”, należy przeczekać zły okres, nie rozpoczynać niczego ważnego, bo nawet pozornie właściwe postępowanie może później okazać się mylne. W takich okolicznościach brak człowiekowi jakby właściwego rozeznania, ma on zmąconą świadomość lub osłabiony instynkt rozróżniania tego, co jest właściwe lub nie.
A.J. WIECZORKOWSKI: – W charakterze nie tyle sceptyka, ile racjonalisty, chciałbym postawić szereg pytań. Będąc urodzonym pod znakiem Ryb mogę być poetą, aktorem, komentatorem i komediantem. Te dwie ostatnie cechy jakoś zgadzają się. Jeżeli założymy, że w Polsce żyje 34 miliony osób, jest 12 znaków zodiaku – to oznacza około 3 milionów na jeden znak; jeżeli ja mam 12 głównych zawodów do wyboru, to pozostaje około 240-250 tysięcy ludzi o podobnych cechach. Przypominam sobie drukowane w „Polityce” wyniki badań statystycznych przeprowadzonych, jeżeli się nie mylę, wśród lekarzy krajów Beneluxu i Francji, gdzie to odchylenie statystyczne było znaczące. Moje pierwsze pytanie brzmiałoby następująco. Zgadzając się oczywiście z tym, że cała metryka czasoprzestrzenna naszego Wszechświata jest przenikana promieniowaniami, które niewątpliwie oddziałują na człowieka, chciałem zapytać, w jaki sposób możemy, nie znając charakteru na przykład mutacji, która przebiega pod wpływem tych promieniowań, przyczynowo-skutkowo uzasadnić, jaki układ wywołuje jaką reakcję. W jaki sposób poza świadomością, że na pewno jako cząstka przyrody jesteśmy poddani wszystkiemu, co egzystuje we Wszechświecie w postaci pól siłowych – można było w starożytności bez materiału statystycznego określić, jaki układ powoduje jakie skutki?
W jaki zatem sposób było możliwe stwierdzić, że przy opozycji to będzie tak, przy trójkącie to będzie tak, a przy kwadracie tak? Jak do tego doszło, to mnie interesuje, jako racjonalistę, przyjmując, że astrologia jest nauką, nie zaś wymysłem, fikcją wyobraźni poety. Nie zaprzeczam istnienia absolutnego i niewątpliwego wpływu pól kosmicznych z polem grawitacyjnym włącznie. Co się z tym wiąże, układem planet, z których każdy układ powoduje zmiany pola, co wpływa na biologię człowieka.
A. JĘDRYCHOWSKA: – Tematem dzisiejszego spotkania jest zagadnienie, czy astrologia jest nauką. Spróbujmy zacząć od definicji, co to jest nauka. Definicje bywają różne, wybieram następującą: nauka to system myślowy oparty na doświadczeniu i sprawdzony w doświadczeniu. Zacznę od drugiego członu.
Odkąd istnieje astrologia? Proszę pana profesora Michałowskiego, aby zechciał sprostować, jeśli się pomylę.
Diodor z Sycylii mówi, że Chaldejczycy obserwowali gwiazdy przez czterysta siedemdziesiąt trzy tysiące lat. Cycero lekko pokpiwając powiada, że Chaldejczycy prowadzili swe badania przez czterysta osiemdziesiąt tysięcy lat. Sądzę, że te liczby należy włożyć między bajki. Ale w każdym razie w czwartym tysiącleciu przed naszą erą znajdujemy znaki zodiaku już sklasyfikowane. Pierwszy zaś znany nam horoskop został opracowany dla króla Sargona około 3800 roku p.n.e., a więc w czwartym tysiącleciu. Przeto astrologia musi wywodzić się z czasów o wiele wcześniejszych. Do badania gwiazd musiały zatem istnieć jakieś genialne przyrządy, albo istniała jakaś genialna koncepcja matematyczna weryfikowana za pomocą zawrotnej ilości obliczeń. Jeżeli nawet poprzestaniemy na tych 4 tysiącleciach p.n.e., to należy powiedzieć, że przez cały ten czas obliczono i sprawdzono miliony horoskopów, opracowano na podstawie materiału porównawczego precyzyjne reguły.
Jednakże astrologia, która do nas dotarła, jest niepełna. Dlaczego? Ponieważ na postawienie horoskopu mogła pozwolić sobie tylko warstwa zamożna: królowie, książęta, kapłani, kupcy i tym podobni. Natomiast brak nam spuścizny astrologicznej w zakresie doświadczeń wynikających z horoskopów chłopów, niewolników, rzemieślników. Oczywiście mogło się zdarzyć, że jakiś pan opłacił horoskop robiony dla niewolnika, były to jednak wypadki sporadyczne.
Tym sposobem, choć w niepełnym zakresie, istnieją astrologiczne doświadczenia przeprowadzane systematycznie w ciągu tysiącleci i sprawdzone w tychże doświadczeniach.
Trudniejsza jest sprawa z pierwszym członem definicji – systemem myślowym. Bo system myślowy człowieka starożytności lub średniowiecza mocno się rożni od współczesnego. Istnieje między nimi hiatus (przerwa, luka, rozziew – przyp. R. Marzewski). Czy tę wyrwę można zasypać, oba systemy połączyć? Prawdopodobnie tak.
Ongiś negowano wpływ plam słonecznych na populację, dziś już tego nie neguje się. Przykłady można by mnożyć. A jednakże stosunek do astrologii jest nadal niechętny, bo nie wiadomo, co naukowo z tym faktem robić. Spróbujmy jednak podejść do tej rzeczy z innej strony. Jeśli porównamy horoskopy dziecka, jego rodziców, dziadków, a nawet pradziadków, to możemy wyłowić pewne podobieństwa. Są nawet astrologowie, którzy zapuszczają się w takie spekulacje, że z horoskopu dziecka odczytują losy jego pradziadka lub prababki. Niezbyt mi to trafia do przekonania. Choć w horoskopu Girolama Cardano istotnie można wyczytać losy jego syna, który został ścięty za otrucie żony. Ostatnio autobiografię Cardano wydało „Ossolineum”. Autor rozpoczyna swój życiorys od analizy horoskopu.
Opierając się na zasadzie podobieństwa dziedziczonych układów gwiezdnych, mamy prawo wnioskować, że masa dziedziczności dąży do ujawnienia się, do narodzin w najbardziej sprzyjających dla niej warunkach. Nie negując teorii jakiegoś promieniowania, można się podjąć bardziej strawnego dla współczesnego człowieka. Istnieje pokrewieństwo (pokrewieństwo jest bardzo nieścisłym określeniem) między horoskopem danego człowieka, układem gwiezdnym w chwili i miejscu jego urodzenia a jego psychofizyczną strukturą, w której ujawnia się masa dziedziczności.
Starożytni nie operowali tak szerokim wachlarzem gwiazd jaj astrologowie współcześni. Znali tylko siedem tylko siedem ciał niebieskich uwzględnianych w horoskopie, nie zaś dziesięć. Chociaż Pluton – planeta odkryta w 1930 r. – jest mało zbadana przez współczesną astrologię. Na razie mówi się o niej, że odgrywa bardzo poważną rolę w życiu człowieka. Astrologiczne znaczenie Plutona jest w stadium badań, astrologowie posiadają zbyt mało materiału porównawczego. Cóż to znaczy niespełna 50 lat!
Zarzuca się astrologii, że wyznacza od początku do końca bieg życia człowieka. Zarzut oparty na całkowicie błędnych podstawach. Im bardziej człowiek włada przyrodą, tym bardziej uwalnia się od jej wpływów. Przykłady: horoskopy kilku ludzi zapowiadają możliwość zetknięcia się z epidemią, jeden z nich istotnie zapada na zdrowiu, drugi posiada odporność wrodzoną, trzeci zabezpiecza się szczepionką. Rolnikowi grozi katastrofa. Opady atmosferyczne mogły spowodować powódź, wody wezbrały, ale powódź nie następuje, bo człowiek uregulował rzeki. Reasumując, uwalniając się od wpływów przyrody, człowiek uwalnia się także od determinizmu gwiezdnego. Układy gwiazd czy masa dziedziczności, obojętne jakiego użyjemy terminu, tworzą predyspozycje psychofizyczne człowieka. Jak to pięknie wyraził u schyłku starożytności Plotyn: bieg gwiazd zapowiada przyszłość, ale jej nie tworzy. Wydaje mi się, że astrologia ujęta w takiej postaci staje się bardziej strawna, bardziej zrozumiała dla człowieka współczesnego.
A.J. WIECZORKOWSKI: – Niewątpliwie ten minimalny program, który pani prezentuje, nie jest podważany z punktu widzenia racjonalizmu, ponieważ pani wyraźnie określa swój stosunek do problemów indeterminizmu i determinizmu.
Istnieje w socjologii znane zjawisko pod nazwą przepowiedni samosprawdzającej. Jest również dla mnie oczywiste, że człowiek, który zna nie tylko swój horoskop życiowy, ale również zna przepowiednię najbliższego tygodnia, może w sposób podświadomy, znany socjologii, realizować swoje plany. Mało tego, może się zdarzyć, że człowiek uprzedzony o niebezpieczeństwie, zagrażającym mu ze strony na przykład ludzi, zapobiegnie temu. Natomiast to, co pani mówiła o masie dziedziczności, to nie bardzo przemawia do wyobraźni. To, że noworodek czeka na sprzyjający układ, nie znaczy, że zegar kosmiczny każe mu w tym momencie się rodzić, lecz że uwarunkowania genetyczne są takie, iż w tym momencie jest człowiekiem gotowym do przyjścia na świat.
Część 2. – https://www.astrolab.org.pl/blog/astrologia-i-nauka-w-redakcji-miesiecznika-literackiego-czesc-2-3/
Część 3. – https://www.astrolab.org.pl/blog/astrologia-i-nauka-w-redakcji-miesiecznika-literackiego-czesc-3-3/
Źródło: „Miesięcznik Literacki”, sierpień 1975, s. 75-88.
Robert Marzewski
www.robertmarzewski.pl
3 thoughts on “Astrologia i nauka w redakcji „Miesięcznika Literackiego” (część 1/3)”
Comments are closed.